Miałem sen.
Śniło mi się, że na mapie Warszawy jest specjalne miejsce. Koszykarze spotykają się tam całym rokiem, żeby doskonalić swój warsztat, budować kosmiczny atletyzm i wychodzić z kontuzji.
Z boiska dobiega odgłos kozłowanej piłki i wpadających czystych splashy siatki. Pełne entuzjazmu głosy zawodników mieszają się tam ze stukotem ciężarów i energetyzującą muzyką.
Atmosfera jest luźna, przyjacielska, jednocześnie czuć ducha rywalizacji.
Sen był piękny, a kiedy dobiegł końca… obudziłem się i zacząłem budować Hantle i Gary.